Ola vel Way - 2008-10-06 16:53:16

"Three Cheers For Sweet Revenge" jest drugim studyjnym albumem rockowej kapeli z New Jersey, My Chemical Romance. Od debiutanckiej płyty minęły 2 lata i możemy się przekonać, jak zespół się rozwinął. Chłopacy mieli więcej czasu na przygotowanie nowego krążka, czego efektem są dopracowane i przemyślane kawałki.

Ogólnie płyta opowiada historię małżeństwa, rozdzielone śmiercią. Jest to trzynaście utworów przepełnionych miłością, bólem, ale i szczerością. Po szybkich i chaotycznych brzmieniach następują melodie wolniejsze i spokojniejsze.

Na dobry początek piosenka na cześć zmarłej babci założycieli zespołu - braci Way. "Helena"; przez większość fanów jest nazywana "hymnem MCR", na co zresztą zasługuje. Następnym kawałkiem Chemiczni pokazują, że ta płyta nie będzie jednostajna. "Give 'Em Hell, Kid" jest dość krótkim utworem z mocnym brzmieniem. W kolejnym kawałku ("To The End") na początku słychać nakładane na siebie głosy i szepty, a całość trzyma poziom. "You Know What They Do To Guys Like Us In Prison" urzekło mnie od samego startu. Kolejny utwór spodoba się na pewno każdemu, a mianowicie "I'm Not Okay". Następna piosenka nie sprawi, że odpoczniemy od szybkich melodii, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej nas pogłębi w przekonaniu, iż słuchamy płyty z samymi szybkimi i niespokojnymi utworami. Ale oczywiście ten dosyć nieprzewidywalny zespół chyba się tego spodziewał - możemy sobie zrobić przerwę od ciężkich brzmień i rozmarzyć się słuchając "The Ghost Of You". Jednak po chwili wracamy od niebieskich migdałów by przypomnieć sobie o rzeczywistości piosenką "The Jetset Life Is Gonna Kill You". Ów utwór zaczyna się tą samą nutą, która zakończyła poprzedni, ale po chwili zdajemy sobie sprawę, iż nie będzie to kawałek podobny. Po trzyminutowym utworze wpadamy w trans - to krótka piosenka "Interlude" wprowadziła nas w ten stan. Po chwili dostajemy niezły zastrzyk energii utworem "Tank You For The Venom". Następny kawałek zaczyna się iście kowbojskim rytmem, co jednak zostaje przerwane krzykiem, lecz całość jest dobrze zgrana. Zostały jeszcze tylko (i aż) trzy utwory: "It's Not A Fashion Statement, It's A Fucking Death wish", "Cemetery Drive" oraz "I Never Told You What I Do For Living". Ten drugi kawałek jest wolniejszy, więc znowu możemy sobie odpocząć. Natomiast ostatnia piosenka z płyty jest niezłym podsumowaniem: tu i ówdzie wdziera się krzyk, który przerywa partie śpiewane; tekst poruszający temat miłości i śmierci; zepsuta gitara na koniec utworu.

Przez pryzmat tej płyty można z czystym sumieniem uznać, iż My Chem nie chcą być nudni i monotonni. Szybkie zmiany nastrojów, solówki gitarzystów plus świetne teksty Gerarda, które trafiają zarówno i do młodych, jak i do starszych słuchaczy. I chwała im za to!

Haha. Recenzja x3

www.miauniverse.pun.pl www.niewielkiazyl.pun.pl www.ujkekonomianiestacjonarne.pun.pl www.pmps-forum.pun.pl www.whitepower88.pun.pl